Pokazywanie postów oznaczonych etykietą góry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą góry. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 lipca 2015

[47] Karkonosze? Poproszę!


Jednym z największych plusów Polski są góry. I to jak różnorodne! Łagodne Beskidy, dzikie Bieszczady, drapieżne Tatry. No i Karkonosze, które – przynajmniej dla mnie – w tej klasyfikacji znajdują się dokładnie pomiędzy, łącząc w sobie cechy zarówno niższych gór, jak i nieprzewidywalność wysokich. Poza tym są nieco spokojniejsze i mniej tłoczne niż Tatry czy Bieszczady w szczycie sezonu.

Dwadzieścia zdjęć, które przekonają cię, że warto odwiedzić Karkonosze (i że #Polskateżspoko)



 Zamek w Chojniku




 Przejście tylko dla ludzi w kapeluszach!










Żmij!

czwartek, 26 marca 2015

[40] Czy rytuały ratują życie (w podróży)?


Lubimy ostatnio ze współlokatorką pić kawę w oknie. Otwieramy je na oścież, włazimy na (nie do końca czysty) parapet i z półlitrowymi kubkami w dłoniach rozmawiamy, machając nogami z trzeciego piętra do sąsiadów. Pierwszy raz zrobiłyśmy tak przypadkiem; ot „chodź, wypijemy dzisiaj kawę na parapecie”. Spodobało nam się i weszło w życie pod hasłem rytuału.

Dam sobie uciąć dreda, że każdy w mniejszym bądź większym stopniu podróżujący człowiek ma swoje własne, czasem nieco sentymentalne rytuały. Może i nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Jaki w tym sens? Przecież podróż ma być chwilowym oderwaniem od rutyny, od schematu zwykłego dnia, kiedy wszystko kręci się wokół pracy/uczelni, obiadu, zakupów na jutro i zapłaceniu rachunków za prąd. Fajnie znaleźć chwilę na miły rytuał w ciągu dnia powszedniego, ot żeby oderwać się na moment od myślenia o przyziemnych rzeczach i sprawach, które trzeba załatwić. No ale podróż już w swojej definicji zawiera ciąg właśnie takich chwil, które nie zdarzają się codziennie. Po co je więc regulować powtarzaną czynnością?
Człowiek ma zaprogramowane gdzieś z tyłu głowy umiłowanie do porządku. Tak, pisze to osoba, która nie potrafi podejmować decyzji, a ostateczny plan klaruje jej się pięć minut przed startem. Mimo wszystko lubimy porządek i choć fajnie czasem nie wiedzieć do końca co zdarzy się za chwilę, na dłuższą metę jest to wykańczające. Właśnie dlatego potrzebne są rytuały.

Mój najważniejszy rytuał to bułka z pasztetem za każdym razem, kiedy jestem w górach. Choć normalnie fanką pasztetu nie jestem, na szczycie, po kilku godzinach marszu i z cudnymi widokami w dole smakuje mi wybornie. Koniecznie ze zwykłą kajzerką.
Z uporem maniaka zawsze pozuję do zdjęć w pięknych miejscach, koniecznie stojąc tyłem do aparatu. Taki głupawy zwyczaj; z każdego wyjazdu mam chociaż jedną taką pamiątkę.
Nie jestem pewna, czy rytuałem mogę nazwać zamiłowanie do tych samych piosenek w tych samych momentach podróży. Zawsze na przykład po dłuższym czasie stania na wylotówce wyję w niebogłosy „Speeeeeeedy Gonzaaaaaaaleeees”, znając trzy wersy tekstu. Tradycyjnie też kiedy nikt nie chce się nam zatrzymać, wyciągamy połowę rzeczy z plecaka. Prawo Murphy’ego działa – zawsze ktoś staje przy nas, gdy mamy najwięcej bagażu do zbierania z ulicy.
Za każdym razem jadąc tirem wypytuję kierowcę o jego tryb pracy, trasy, wszystko. Może trochę podświadomie, jednak stało się to stałym punktem programu.
Ważnym rytuałem wyjazdowym jest dla mnie wieczorny moment, kiedy siedząc w namiocie/przy ognisku/na plaży/w rowie przy autostradzie i już prawie szykując się do spania otwieramy ze współtowarzyszami wino (często widelcem bądź scyzorykiem) lub coś równie pysznego i zastanawiamy się co fajnego wydarzy się jutro.
Obowiązkiem jest gorąca herbata w ohydnym i zużytym blaszanym kubku turystycznym przy ognisku rozpalonym przy górskim schronisku w nocy, z dala od wszystkiego. Nawet kiedy wcale nie jestem zziębnięta.

Nie uwierzę nikomu, kto będzie szedł w zaparte, że rytuały w podróży to przeżytek. Zgodzę się natomiast z tym, że należy je co jakiś czas wymieniać i odświeżać. Nic co jest powtarzane OD ZAWSZE i NA ZAWSZE nie będzie budzić za każdym razem tego samego miłego dreszczyku emocji; nieważne czy jest to kawa na parapecie czy kąpiel o świcie w oceanie. Jednak tak jak każda dusza towarzystwa potrzebuje czasem chwili tylko dla siebie, podobnie każdy łowca przygód potrzebuje stałego punktu programu, który uspokoi trochę jego umysł i sprowadzi na ziemię emocje. Mimo że to o nie przecież właśnie w tym całym cyrku chodzi – byle więcej, byle ciekawiej, byle mniej znane i wciąż nowe. Ale co utrwali wspomnienia w tak fajny sposób jak rytuał? Co spowoduje, że na widok pasztetu pieczarkowego na półce w sklepie uśmiechniesz się sam do siebie, bo w głowie otworzy się szuflada z napisem „lato góry wakacje beztroska”?


Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że rytuały ratują mój tyłek w podróży. A szczególnie wtedy, kiedy mi jej brakuje.


czwartek, 23 października 2014

[19] Zakochaj się w górach!

Na początek dwie ważne wiadomości.
Po pierwsze: od teraz można mnie mimochodem zauważyć na portalu Blogi z drogi.
Po drugie: fejsik istnieje od niedawna, a dziś magiczna liczba stu polubieni została przekroczona. Dzięki :)

Wracając wczoraj z uczelni do domu wybrałam może odrobinę dłuższą, za to o wiele piękniejszą trasę przez park. Ominęłam alejki i brodząc po kolana w liściach, noga w nogę z kilkuletnimi dziećmi i przypadkowymi psami (dzięki którym spacer przypominał trochę błądzenie po polu minowym) spotkałam drzewo, spojrzałam, pomyślałam: usiądę. Usiadłam i wtedy bardzo, ale to bardzo zachciało mi się pojechać w góry. Momentalnie uznałam, że to świetny pomysł na wpis.
Jak wiadomo, ludzie dzielą się na dwie grupy. Jedni lubią morze, a drudzy preferują góry. Ja zdecydowanie zaliczam się do tych drugich; pochodzę z Bieszczad, w Tatry jeżdżę od maleńkości, żadnymi górami nie gardzę. Nie oznacza to, że mam kondycję niczym Bear Grylls – po prostu każdy wyjazd w góry sprawia mi ogromną przyjemność.

W takim razie dlaczego warto zakochać się w górach?

- Góry są piękne o każdej porze roku. Jesienią zachwycają kolorami, w lecie dają poczucie absolutnej wolności, wiosna trwa najdłużej i pachnie najpiękniej właśnie na szczytach. A zima w górach nawet dla mnie – szczerego wroga białego puchu – jest całkiem zachwycająca.
- Nigdy nie wiesz czego możesz spodziewać się po górach. Jednego dnia może być 15 stopni i słońce, a drugiego zastanie cię śnieg.
- Góry uczą szacunku. Są zbyt dumne, by ktokolwiek, kto ma choć trochę oleju w głowie, odważył się im podskoczyć.






- Najpiękniejsze drogi są właśnie w górach.
- Góry są jedną wielką sprzecznością. Zobaczysz tam widoki cudowne i przerażające jednocześnie.
- Spotkasz w górach krajobrazy, których twój umysł nie jest w stanie pojąć i ogarnąć.
- Nie ma bardziej klimatycznych miejsc niż górskie schroniska.






- Ludzie, którzy chodzą po górach są wartościowi. Zawsze.
- Większość turystów górskich choć raz w życiu była zmuszona łapać stopa ze szlaku na szlak. Dlatego wszyscy chętnie podwożą autostopowiczów :)

- Najlepszym sposobem na totalne zresetowanie myśli jest długa wędrówka po szlakach.
- Jeśli choć raz nie przeszedłeś kilkudziesięciu kilometrów w lesie, błocie i upale, tak naprawdę nie rozumiesz pojęcia „mocny sen zmęczonego człowieka”.
- Nie da się być bliżej natury nigdzie indziej niż właśnie w górach.





- Weź swojego psa w góry – gwarantuję, że nigdzie indziej nie zobaczysz tak szczerej radości swojego czworonoga.
- Góry są świetnym fryzjerem! :)



- Góry uczą pokory; czasem musisz zawrócić ze szlaku będąc niemal pod samym szczytem i nic z tym nie zrobisz – burzy kijem nie przegonisz.
- Szlaki górskie to jedno z niewielu miejsc, gdzie możesz pozdrawiać wszystkim serdecznym „dzień dobry!” i nie zostać uznanym za wariata.
- W górach fajnie się oddycha.
- Góry pozwalają skutecznie oderwać się od tego, co na dole.
- Z góry widać lepiej.










Zakochasz się w górach podczas tej jesieni?


Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnej galerii i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie.