Zwlekałam z zabraniem się za relację z Azorów z tego
względu, że nie bardzo wiedziałam jak ją ugryźć. W końcu, po gruntownym
przeglądnięciu wszystkich notatek, które robiliśmy podczas podróży, zdecydowałam
się rozpisać naszą trasę dzień po dniu – w końcu nie było ich tak znowu wiele!
Na szczęście ktoś z nas wpadł na fantastyczny pomysł, by zapisywać nazwy
miejsc, które odwiedziliśmy i pokrótce opisywać, co tam zobaczyliśmy. A
możecie mi wierzyć, że było co oglądać, oj było!
Jednak na dobry początek częstuję was garścią informacji
praktycznych, z którymi – mam nadzieję – łatwiej wam będzie zorganizować swoją
własną podróż na Azory.
Podstawowe info
Azory to archipelag dziewięciu wysp położonych pośrodku
Oceanu Atlantyckiego, około 1500 km w linii prostej od wybrzeża kontynentalnej
części Portugalii. Są to wyspy pochodzenia wulkanicznego, a obszar jest wciąż
aktywny sejsmicznie, co skutkuje obecnością pól geotermalnych, gorących źródeł,
gejzerów, wulkanów i innych tego typu rzeczy.
Największa wyspa, São
Miguel, jest naprawdę niewielka – zaledwie 90 kilometrów długości i 15
kilometrów szerokości.
Przed wyjazdem
Lecieliśmy Ryanairem, z Lizbony do Ponta Delgada – stolicy
archipelagu, znajdującej się na wyspie São Miguel. Za lot w dwie strony zapłaciliśmy po 50 €; była to jednak połowa
czerwca, a więc sam środek sezonu. Poza nim można dorwać bilety nawet za 20 €
tam i z powrotem.
Na miejscu postanowiliśmy wynająć samochód – była nas
czwórka, więc uznaliśmy, że koszty sensownie się rozłożą. Samochód zarezerwowaliśmy w EuropCar. Wypożyczalnię mieliśmy
wcześniej sprawdzoną podczas podróży po Algarve.
Z tego co pamiętam, wypożyczalnia wymagała od nas 300 €
depozytu za cały wyjazd (blokowali tę kwotę na karcie, a po oddaniu samochodu w
całości ją zwracali w ciągu kilku dni). Co ważne – można było posłużyć się
kartą debetową (wiele wypożyczalni wymaga posiadania karty kredytowej, której
nikt z nas nie miał).
Początkowo zarezerwowaliśmy czteroosobowe Twingo, co miało nas wynieść 197 € za cztery pełne dni.
Niestety, samochód miał być w benzynie, nad czym nieco ubolewaliśmy, zdając
sobie sprawę, że diesel bardziej by się opłacił. Jednak gdy dotarliśmy do
wypożyczalni, kobieta popatrzyła na nas i zapytała, czy nie chcielibyśmy jednak
samochodu pięcioosobowego i do tego w dieslu – za dodatkową opłatą jedynie 10 €
na dzień. Ostatecznie więc po wyspie poruszaliśmy się Nissanem Qashqai, za 237 €.
Naszą bazą wypadową była miejscowość Santo António de Nordestinho, na samym wschodzie wyspy. To tam
Kamila znalazła dwupiętrowy domek w całkiem przystępnej cenie – 150 € za całość za trzy noce.
Jeśli postanowicie wynająć samochód i/lub mieszkanie na czas
wyjazdu, polecam rozejrzeć się za tym wcześniej – miesiąc przed wyjazdem
powinien być optymalnym czasem. Ceny w EuropCar (i na dobrą sprawę w każdej
innej wypożyczalni) są o wiele niższe, gdy rezerwuje się auto z dużym
wyprzedzeniem, a z kolei mieszkania w sezonie schodzą jak ciepłe bułeczki.
Warto oszczędzić sobie stresu i zająć się tym wszystkim zawczasu.
Co z autostopem i
spaniem na dziko?
Nie oszukujmy się -
Azory nie są jakoś szaleńczo zaludnione. W sezonie jest tam trochę turystów,
ale też bez szału; to wciąż raczej mało turystyczne miejsce. Na początku
myśleliśmy, by poruszać się po São Miguel stopem, jednak jakoś w międzyczasie
odeszliśmy od tego pomysłu. Już po pierwszej godzinie przemierzania wyspy
samochodem pogratulowałam nam w myślach tej decyzji. Co prawda, jestem
zwolenniczką teorii, że jak się chce, to się wszystko da; tak samo uważam, że
jak ktoś chce się zatrzymać, żeby zabrać autostopowicza, to zrobi to, choćby ten
stał w najgłupszym i najmniej komfortowym miejscu jakie można sobie wyobrazić.
Jednak uważam też, że przede wszystkim trzeba brać pod uwagę bezpieczeństwo – i
swoje, i cudze. Na wyspie występują prawie tylko i wyłącznie wąskie, kręte i strome
drogi. My stresowaliśmy się, gdy nagle zza zakrętu pojawił się na drodze
rowerzysta i trzeba go było wyminąć; co dopiero, gdyby natykać się co i rusz na
stojących przy drodze ludzi. Dodatkowo ruch jest niezbyt duży, a do wielu
atrakcji czy punktów widokowych prowadzą jedynie polne drogi. Moim zdaniem za
dużo zachodu – szczególnie mając jedynie kilka dni na zwiedzanie. No chyba, że
jedziecie na São Miguel na trzy tygodnie – wtedy to faktycznie może mieć sens.
Z kolei kwestia spania na dziko zdaje się wyglądać całkiem
optymistycznie. Na całej wyspie jest bardzo dużo punktów piknikowych; zwykle
delikatnie schowanych w leśnym zagajniku, z ławkami i stołami. Niektóre z nich –
te większe – są nawet zadaszone, z miejscem na rozpalenie grilla. Nie widziałam
nigdzie zakazu campingowania w takich miejscach, tym bardziej nie widziałam
policji kontrolującej te punkty. A zwykle jest tam wystarczająco dużo miejsca,
żeby schować się razem z namiotem.
Pamiętaj, że…
Pogoda na Azorach
jest szalona. Zmienia się dosłownie z minuty na minutę, nawet kilkanaście
razy w ciągu dnia! Dobrze mieć to na uwadze i być elastycznym ze swoimi planami
zwiedzania. Czasem po dotarciu na punkt widokowy okazuje się, że chmury wiszą
tak nisko, że nie da się dosłownie nic zobaczyć.
Wbrew pozorom temperatura
na Azorach wcale nie jest specjalnie wysoka. Latem dochodzi zwykle
maksymalnie do 25 stopni, jednak zimą nie spada poniżej 10 stopni. Niemniej,
większości dnia towarzyszy chłodny wiatr i pięciominutowe mżawki. Warto wziąć dobrą kurtkę przeciwdeszczową i
przeciwwiatrową i nieprzemakalne, wygodne buty.
Na São Miguel nie występują plaże, na których można się po
prostu rozłożyć i leniuchować. Wybrzeże jest raczej kamieniste, a sama wyspa
wprost idealna dla osób lubiących aktywny wypoczynek. Dużo szlaków, gór, lasów
i jezior; jeśli więc lubisz długie spacery i niestraszne ci błoto, na pewno
zakochasz się w Azorach od pierwszego wejrzenia!
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Kamili Szczuczko oraz Kirila Kozlenko.
Hej a możecie polecić jakieś mniej znane miejsca, które warto zwiedzić tam? Albo miejsca, gdzie warto zjeść? Dzięki za relację!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń