Zrobiło się paskudnie zimno, a na domiar złego każdego dnia
przynajmniej od 17 świat tonie w ciemnościach. Jako stworzenie wybitnie
ciepłolubne (nie bez powodu tegorocznym celem wakacyjnym były słoneczne
Bałkany), cierpię dziś na koszmarny weltschmerz z tychże powodów. Uznałam więc,
że to idealny moment na rozpoczęcie krótkiej serii podróżniczych fotowspominek;
tym bardziej, że następny wyjazd czeka mnie dopiero za dwa tygodnie (ale już
nie będę mówić dokąd, bo wersja zmienia się przynajmniej 3 razy dziennie –
jedyna rzecz, której jestem pewna, to że jadę) i wiem, że ciężko będzie mi do
tego czasu milczeć.
Trzy lata temu zakochałam się w Grecji. Co prawda wyjazd był
zorganizowany ze szkoły, bynajmniej nie odjęło mu to ani odrobiny uroku. Była
mniej więcej połowa października i pamiętam, jak tuż po przyjeździe usiadłam na
balkonie w hostelu i zadzwoniłam do rodziców, żeby powiedzieć, że dotarłam i
żyję.
- Cześć mamo, żyję, jesteśmy, dochodzi 22, a ja siedzę sobie
na balkonie, jest około 25 stopni i dopiero robi się ciemno, mogę tu
zamieszkać?
- Cześć, to fajnie. U nas leje, a stopni tak około
dziesięciu.
Poczułam się jak zwycięzca własnego życia!
Było pięknie. Słonecznie, beztrosko, w zwolnionym tempie.
Grecy nieszczególnie przejmują się przyziemnymi sprawami, takimi jak praca czy
konieczność zrobienia czegokolwiek – przecież na wszystko znajdzie się czas, a
tymczasem jesteś w dobrym miejscu, o dobrej porze i z dobrymi ludźmi, więc
należy to dobrze wykorzystać. Starożytność gęsto wisi w powietrzu, literki są
bardzo ładne, zabytki zabytkowe i ani trochę nudne (serio!), a ludzie mili i
zaciekawieni turystami (a przede wszystkim blondynkami). Ateny robią duże
wrażenie, a i natura nie oszczędziła Grecji pięknych krajobrazów. Krótko mówiąc
– kolejny kraj, do którego wrócę na pewno na dłużej.
Klasztor na Meteorach
Tak, są prawdziwe :)
Malownicze Ateny.
Wspominałam już, że uwielbiam panoramy miast z góry?
Wspominałam już, że uwielbiam panoramy miast z góry?
Kanał Koryncki
A gdzie dredy?!