piątek, 3 marca 2017

[82] Pomysł na deszczową Lizbonę - Estufa Fria


Przez pierwszych kilka dni w Lizbonie pogoda była przyjemna. Niezbyt gorąco, ale też nie za zimno – idealnie, by móc niespiesznym krokiem przemierzać ulice miasta, poznawać okolicę i robić zdjęcia.

Tak było do dzisiaj. Wstałyśmy nieco wczorajsze i z przykrością zauważyłyśmy, że aura za oknem oszalała. Poranek przywitał nas pięciominutową burzą, po czym niebo zrobiło się bezchmurne, odsłaniając słońce. Za chwilę zerwała się wichura i znów zaczęło padać. Mimo średniego samopoczucia i ogólnej chęci do funkcjonowania stwierdziłyśmy, że bez sensu jest zmarnować dzień w łóżku i musimy wymyślić na dzisiaj coś, co można robić mimo deszczu. I co będzie darmowe, ewentualnie tanie. Wybór szybko padł na Estufa Fria – zadaszony ogród zimowy, znajdujący się w Parque Eduardo VII. Internet twierdził, że taka rozrywka kosztuje 3 € od osoby.

Internet twierdził również, że stacja metra znajdująca się najbliżej Estufa Fria nazywa się Parque. Nie słuchajcie go. Wysiadając tam, park trzeba przejść dookoła, a nie należy on do najmniejszych (to znaczy – jest tak czy inaczej bardzo ładny, więc warto go zobaczyć, ale jeśli zależy wam tylko na Estufa Fria, nie wysiadajcie na tej stacji). O wiele bliżej jest ze stacji Marquês de Pombal.

Pro tip: z kartą Euro26 bilet do Estufa Fria kosztuje nie 3, a 1,5 €. Być może zniżkę dałaby też zwykła legitymacja studencka – pani w kasie zapytała nas właściwie przede wszystkim o to, czy jesteśmy studentami (a z formalnego punktu widzenia wciąż nimi jesteśmy).


Wejdziecie?



















1 komentarz: